Powieść o niepokojącym tytule „Strychnica” to książka międzygatunkowa. Marek Zychla nie jest zwolennikiem szufladkowania literatury, ale skoro trzeba ją jakoś porządkować, to nazwałby „Strychnicę” dark fantasy.
Pisząc tę książkę zaczerpnął garściami z irlandzkiej mitologii, domieszał nieco innych wątków, za to akcję umieścił w placówce, która naprawdę w Irlandii istnieje: budynek liczy kilkaset lat, ma ściany z metalu i kilkanaście wejść, z czego część zamurowanych. W powieściowej rzeczywistości w tym ośrodku mieszkają ludzie niepełnosprawni intelektualnie, stojący na straży tajemnicy, która może kosztować ich życie.
Autor opowiada Magdalenie Mądrzak o ludziach niepełnosprawnych, o tym, jak praca z nimi, a w zasadzie dla nich, zmieniła całe jego życie. Mówi o tym, co w życiu naprawdę się liczy, jak powinniśmy porządkować swój czas i postrzegać własną rolę w społeczeństwie. A co najdziwniejsze, podstawą do tej bardzo serio rozmowy jest powieść fantastyczna, w której bohaterami są demony, śmierć i inne legendarne postaci, konfrontujące się z wolontariuszami z Erasmusa oraz pensjonariuszami ośrodka.
I co, do diaska, oznacza „Strychnica”?
Po więcej materiałów zapraszamy na: