Chiny ogłosiły epidemiczny alarm trzeciego stopnia w czterostopniowej skali. Tym razem nie chodzi o koronawirusa tylko o zagrożenie dżumą. Groźna choroba, która przenosi się z człowieka na człowieka, wydostała się z Mongolii. Chiny i Kazachstan hospitalizowały pierwszych pacjentów zarażonych dymienicą.
Agencja RIA Nowosti poinformowała o przypadkach zachorowań na dżumę, które wystąpiły w Chinach i Kazachstanie. W związku z tym władze sanitarne obu państw wprowadziły alarmy epidemiczne wysokiego stopnia.
Według władz w Pekinie dżuma wydostała się Mongolii, która graniczy z chińskim regionem autonomicznym Wewnętrzna Mongolia. Ostrzeżenie zostało wydane po tym, jak do miejscowego szpitala zgłosił się pierwszy pacjent z typowymi objawami dżumy.
Jak przypomina RIA Nowosti, groźną infekcję przenoszą na człowieka gryzonie, zwłaszcza świstaki mongolskie. W związku z tym władze sanitarne wydały zakaz polowania i spożywania ich mięsa.
Charakterystycznymi symptomami dżumy są bolesne zapalenia węzłów chłonnych, które ulegają owrzodzeniom. Chorobie towarzyszy wysoka gorączka i odwodnienie. Dżuma jest w pełni uleczalna przy odpowiedni wczesnym wykryciu i zastosowaniu terapii antybiotykowej.
Natomiast gorsza sytuacja panuje w Kazachstanie, gdzie zarejestrowano pierwszą ofiarę śmiertelną dżumy. Jest nią czteroletnia dziewczynka z Aralska, której nie udało się uratować mimo leczenia szpitalnego.
Według Deutsche Welle, w obecnej chwili przymusowej izolacji poddano 18 osób mających kontakt ze zmarłą, w tym siedmiu pracowników medycznych placówki, do której przywieziono chore dziecko.
Jak informuje DW, ze względu na regularne wybuchy infekcji, pogranicze chińsko-kazachskie otrzymało od WHO miano środkowoazjatyckiego ogniska epidemicznego dżumy.