W moskiewskim zoo zdechł aligator Saturn, który został przywieziony z Berlina jako trofeum wojenne. Saturn cudem przeżył alianckie bombardowania stolicy III Rzeszy. Dlatego bywalcy zoo nazwali zwierzę osobistym aligatorem Hitlera.
Moskiewskie zoo poinformowało o śmierci aligatora Saturna. – Urodził się w wodach Missisipi, dotarł do nas po zwycięstwie nad III Rzeszą. Jego życie to dla nas cała epoka, bo Saturn pamiętał wielu z nas, gdy byliśmy jeszcze dziećmi – tak dyrekcja zoo pożegnała podopiecznego w Instagramie.
Jak przypominają media, aligator zdechł ze starości, dożywając jednak nadzwyczajnego wieku. Na wolności przedstawiciele tego gatunku umierają po 30–50 latach, tymczasem jak wynika z metryki parku w 2016 r. Saturn przekroczył 90-tkę. Długowieczność, jak i biografia Saturna okazały się niezwykłe.
Zgodnie z metryką aligator pochodził znad Missisipi, ale w 1936 r. został przewieziony do berlińskiego zoo. Podczas wojny stolica III Rzeszy była celem ciężkich bombardowań lotnictwa alianckiego. W listopadzie 1943 r. po jednym z nalotów Saturn zbiegł z miejsca pobytu. Nie udało się wyjaśnić, jak przeżył, ani gdzie się ukrywał przez kolejne trzy lata.
Aligator został odnaleziony przez brytyjskich żołnierzy dopiero w rok po zdobyciu i podziale Berlina na cztery strefy okupacyjne. Zgodnie z umowami międzynarodowymi berlińskie zoo znalazło się w sowieckiej strefie okupacyjnej.
Dlatego „jeniec” został przekazany do wschodniej części miasta.
Sowiecka komendantura Berlina zrobiła z Saturna podarunek dla moskiewskiego zoo. Od tego czasu o pochodzeniu aligatora powstało wiele miejskich legend. Jedna z nich głosiła, że naprawdę miał 100 lat i był ulubionym zwierzęciem w prywatnym zoo Adolfa Hitlera.
Dyrekcja moskiewskiego parku wielokrotnie dementowała plotki. – To, że aligator jest rówieśnikiem Hitlera, nie znaczy, że obaj się byli dobrymi znajomymi – tak kończy się pożegnalny wpis dyrekcji o Saturnie.