Opinie: Hollywoodzki chów wsobny

Jakiś czas temu Kevin Sorbo, udzielając wywiadu telewizji FOX, powiedział, że Hollywood jest negatywnie nastawione do chrześcijaństwa, ale nie tylko. Również ludzie wierzący w Boga są tam traktowani jako ciała obce.

Poza tym za osoby raczej niepożądane uważani są ci, który nie popierają Demokratów, zwłaszcza urzędującego w tym czasie Baracka Obamy. Sorbo odczuł to na własnej skórze „dane mi było osobiście poznać, jak moi koledzy z dystansem traktują tych, o których wiedzieli, że nie głosowali na obecnego prezydenta USA”. Sorbo powiedział, że nie rozumie, dlaczego przekonania religijne lub polityczne mają wpływ na ocenę jego pracy aktorskiej, ale zauważył spadek ofert ról od czasu wyjścia z „chrześcijańskiej szafy”.

Kevin Sorbo miał fascynującą i udaną karierę w przemyśle rozrywkowym. Być może najbardziej znany jest z głównej roli telewizyjnej w serialu „Hercules: The Legendary Journeys”, emitowanym w latach 90. Aktor występował również w wielu filmach fabularnych, w tym m.in. „Soul Surfer” i „Prairie Fever”. Strona TheBlaze, która zamieściła obszerny wywiad z Sorbo, przedstawiła go jako „wyjątkową osobę, zwłaszcza w zestawieniu z innymi postaciami w Hollywood. Jest chrześcijaninem, a na froncie politycznym jest niezależny. Jego poglądy społeczno-polityczne nie są zgodne z lewicowym nurtem Tinseltown [taką nazwę nosi świat Hollywood – R.K.]. Oba te atrybuty są rzadkie w branży, która mocno wspiera politykę demokratyczną, jednocześnie przyjmując i propagując mniej konserwatywne poglądy teologiczne”. Mniej konserwatywne, czyli zgodne z ideologią politycznej poprawności, albo przynajmniej niewchodzące jej w drogę.

Kiedy TheBlaze zapytał aktora o wiarę, Sorbo odpowiedział, że przez całe życie uważał się za chrześcijanina. Wychował się w kościele i przypomniał sobie, że był w gimnazjum, kiedy naprawdę zrozumiał przesłanie biblijne. – Nie jestem idealny – przeszedłem w swym życiu czas prób i błędów – powiedział, przyznając jednocześnie, że doświadczył zarówno „odpływów, jak i przepływów” wiary.

Sorbo nie uważa się za część Hollywood. – Dawno temu usunąłem się z Hollywood. Nie jestem zbyt dobry w chodzeniu na rauty typu „gadka-szmatka” – powiedział. – Panuje tam taka fałszywa atmosfera. Trudno jest podczas tych spotkań znaleźć prawdziwych przyjaciół.

Aktor przyznał, że gardzi „polityką Hollywoodu” i że w branży filmowej chodzi głównie o ludzi, którzy wyświadczają sobie nawzajem przysługi. Nie wartości, nie idee, ale właśnie wymiana przysług jest stałą cechą polityki uprawianej w Tinseltown. Wszystko zdaje się towarem, wszystko ma cenę, za jaką może zostać sprzedane bądź wymienione. To jest jeden wielki targ. Targ próżności. W Tinseltown „tak… znaczy może” – powiedział aktor stronie TheBlaze. Poza zwyczajami panującymi w świecie filmu, ideologiczne powiązania i liberalny charakter sfery rozrywki również frustrują aktora.

– Hollywood krzyczy cały czas o potrzebie tolerancji, ale to najmniej tolerancyjni ludzie, jakich kiedykolwiek spotkasz w swoim życiu – kontynuował. – Hipokryzja po prostu cuchnie w tym mieście. Dlaczego wszyscy musimy mieć tylko jeden punkt widzenia? Zgodny z tym, co głosi mainstream już dawno opanowany przez lewicę.

Aktor nie uważa się ani za Demokratę, ani Republikanina. Na pewno jest przeciwny socjalizmowi i związaną z nim lewicową ideologią. – Wciąż proszę moich skrajnie lewicowych liberalnych przyjaciół, aby pokazali mi, gdzie socjalizm kiedykolwiek był skuteczny. Sorbo nazywa poprawność polityczną nawykiem „absolutnie niszczącym ten kraj”. Jeśli chodzi o prezydenta Baracka Obamę, aktor uważa, że podczas swego urzędowania „zapisał jedną z najgorszych kart w historii USA”, mimo że został wybrany na historyczną drugą kadencję.

Aktor nie uważa się za część establishmentu. Ponadto przyznał, że znalazł się na czarnej liście tych, którzy nie zgadzają się z jego poglądami. Kevin Sorbo zauważa jednak, że dogaduje się z ludźmi ze wszystkich stron politycznego konfliktu i że lubi dobrą debatę, a podczas wywiadu wspomniał o tym, że ma liberalnych przyjaciół.

W wywiadzie dla FOXa aktor powraca do tego, co powiedział rok wcześniej dziennikarzowi z TheBlaze: – Zarówno w filmie, jak i poza nim, wydarza się wiele rzeczy, które uderzają w ludzi wierzących w Boga.
Politycznie poprawny tłum tylko czeka na okazję, aby kamienować chrześcijan, jako zacofanych, pozbawionych empatii i zamkniętych na świat. Z dalszej części wypowiedzi można wysnuć wniosek, że w tej agresji, daleko posuniętej niechęci do inaczej myślących, celuje właśnie Hollywood, w dużym stopniu odpowiedzialny za wychowanie nienawistnej, chamskiej tłuszczy. Watahy współczesnych troglodytów. – W Hollywood jest tyle gniewu – powiedziała gwiazda „God not Dead”. – Nie lubią prawdy, woleliby zaprzeczać i wprost atakują każdego, kto nie zgadza się z nimi.

Tolerancja i wolność słowa owszem, ale tylko wtedy, gdy wypowiedź będzie po myśli decydentów i strażników czystości ideologicznej z Hollywood.

Sorbo powiedział, że często stawia pytanie: – Dlaczego w Hollywood istnieje czynnik strachu przed wiarą w Boga? – na które nie otrzymał odpowiedzi. – Chciałbym, żeby ktoś w Hollywood przyszedł i odpowiedział na to pytanie.

Jednak tacy ludzie jak Kevin Sorbo zaczynają mówić coraz głośniej. Wraz z pojawieniem się programów opartych na wierze, takich jak „Duck Dynasty” i nowego filmu Sorbo „God not Dead”, główny nurt Hollywoodu może mieć pewną konkurencję. –Myślę, że ostatecznie śpiący gigant się obudzi. Ludzie są tym zmęczeni – powiedział Sorbo. – Uważam, że chrześcijanie jako całość są o wiele bardziej tolerancyjni, niż się wydaje redaktorom mainstreamowych mediów oraz wytwórcom widowisk, krytykujących chrześcijan i czyniących z Boga przedmiot niesmacznych żartów.

Ta postawa, którą Sorbo próbuje wpoić trójce swoich dzieci, to ciągła walka w świecie, coraz bardziej akceptującym rozwiązłość i złe zachowanie. – Trudno dziś znaleźć dobry wzór do naśladowania dla dzieci – powiedział Sorbo. – Nawet na Disney Channel są rzeczy, które po prostu nie są dla nich odpowiednie.

W Hollywood występuje zjawisko „celowego lekceważenia moralności”, przeciwko któremu aktor się buntuje. – Nie chcę, aby 11-latkowie mówili o seksie i nie sądzę, żeby moja postawa wypływała z pruderii, z fałszywej skromności. Nie możesz ich chronić przed wszystkim, co pojawia się w mediach. Nie mniej pragnę, aby moje dzieci cieszyły się z bycia dziećmi. Natomiast Hollywood z jakiegoś powodu po prostu chce zmienić wartości moralne, których większość rodzin pragnie dla swoich dzieci.

Jakie jest rozwiązanie? – Stań w obronie tego, w co wierzysz. Milcząca większość zaczyna się denerwować tym, co się dzieje – powiedział aktor. – Myślę, że więcej osób musi zacząć o tym mówić, a nie tylko siedzieć i przyglądać się biernie.

Taka postawa sprawiła, że „zamieniliśmy się w społeczeństwo akceptujące wulgaryzmy, a to jest absurdalne”. Ludzie wiary, zwłaszcza chrześcijanie, są nieustannie atakowani, dlatego „musimy bronić siebie i swoich przekonań”.

Mimo wszystko Sorbo lubi świat kamer. Uwielbia występować na planie, kręcić filmy i programy telewizyjne, tak bardzo, że potrafi to robić mimo nie zawsze przychylnego nastawienia ludzi z branży. Aktor zachęca chrześcijan i innych, którym znudziła się „śmieciowa” rozrywka, aby nadal wyrażali swoje poparcie dla widowisk opartych na wierze i podnoszących na duchu. Jeśli branża zauważy, że ludzie chcą więcej pozytywnych, budujących przekazów w filmach to ludzie z Hollywood, nastawieni wyłącznie na zysk, chcąc nie chcąc będą musieli, ze względów komercyjnych, przestawić się na inny rodzaj obrazów kinowych, inne fabuły i innych bohaterów. Odrzucą też poprawność polityczną, jako fikcję, szkodliwą, bo nieprzynoszącą dochodów, tylko same zgryzoty.

Czym żyje Polska i Świat dowiesz się z najnowszej

Oglądaj BiznesInfo.tv

Inspirujące historie poznasz w i