Wielką Brytanię czeka komunikacyjna rewolucja wywołana przez koronawirusa, kwarantannę i społeczne dystansowanie – twierdzi stowarzyszenie brytyjskich cyklistów.
Albion stanął przed wyborem „powrót do starej rutyny samochodów, korków i smrodu spali lub nowa przyszłość czystych ulic, miłych ludzi, którym można powiedzieć dzień dobry i zdrowszego powietrza”. Tak uważają cykliści i zapewniają, że około 14 milionów mieszkańców Wysp jest gotowych odstawić samochód i przesiąść się na rower. Nowemu trendowi sprzyja rząd, który promuje kampanię jeżdżenia rowerem lub wręcz chodzenia do pracy.
Ministerstwo transportu uruchamia specjalny program „aktywnego podróżowania” obliczony na 2 miliardy funtów. 250 milionów już czeka na samorządy, które zdecydują się w piorunującym tempie dokonać zmian w lokalnym systemie komunikacyjnym, wydzielić specjalne drogi dla rowerów oraz poszerzyć chodniki.
Jak grzyby po deszczu mnożą się internetowe seminaria, na których samorządy mogą wymieniać się doświadczeniami, a radni Manchesteru powołali komisarza do spraw chodzenia i jeżdżenia rowerem, którym został kolarski mistrz olimpijski Chris Boardman.