Czy wiara pomaga pokonać chorobę? Wyniki naukowych dociekań nie są jednoznaczne. Wskazują jednak, że ten kto wierzy naprawdę ma większą szansę ratunku.
Czy wiara i gorąca modlitwa mają właściwości uzdrawiające? Takie pytanie w okolicznościach pandemii zadaje niemiecki „DieZeit”.
Akademicka odpowiedź nie jest jednoznaczna. Na przykład statystyka prowadzona w Wielkiej Brytanii udowodniła, że modlitwy wznoszone w intencji kolejnych monarchów nie przedłużyły życia członków rodziny królewskiej. Podobnie, jak pożary i inne katastrofy niszczyły kościoły, w takim samym stopniu, jak pozostałą infrastrukturę.
Z drugiej strony ta sama statystyka udowadnia pozytywny wpływ modlitw za drugiego człowieka. Szczególnie w przypadkach ciężkiej choroby. Bardzo zachęcająco brzmią wyniki eksperymentu niemieckich psychologów. Badania przeprowadzone kilka lat temu w klinice onkologicznej udowodniły, że modlitwa miała ogromny wpływ na poprawę stanu zdrowia kobiet zmagających się z rakiem piersi.
Oporę w Bogu znajdowały przede wszystkim osoby głęboko wierzące, który stale kultywowały modlitewny kontakt z siłą wyższą. Pogląd: „Czego by Bóg nie zdecydował, będzie dla mnie dobrem”, pozytywnie wpływało na chore, jak i na rezultat terapii.
Wyniki eksperymentu pozwoliły sformułować wniosek, że religia pomaga przede wszystkim tym, którzy głęboko wierzą, że im pomoże. Bóg i modlitwa działają, jak najlepsze placebo.
Istnieją także dowody, że wiara wpływa na procesy chemiczne zachodzące w organizmie chorego. Badacze, których cytuje „DieZeit” są przekonani, że uczucie silnego oczekiwania na pozytywną zmianę wpływa na pracę mózgu. Umysł produkuje odpowiednie substancje przekazywane organizmowi poprzez system nerwowy.
Poparciem dla naukowych dowodów jest Biblia. Przecież Jezus powtarzał po dokonanych uzdrowieniach: „Zbawiła cię twoja wiara”.
Opinię lekarzy potwierdzają teologowie. Duchowni rożnych wyznań uważają, że połączenie regularnego przyjmowania leków oraz modlitw zanoszonych o ratunek jest najlepszym sposobem przywrócenia zdrowia.
