Iga Krefft, znana z roli Uli w serialu “M jak miłość”,
w szczerym poście na Instagramie opowiedziała o problemach psychicznych, z którymi się mierzy.
Iga Krefft od dziecka gra w serialu “M jak miłość”, wcielając się w rolę Urszuli Mostowiak. Oprócz tego rozwija swoja karierę muzyczną, tworząc pod pseudonimem Ofelia. Kontakt z fanami utrzymuje za pomocą Instagrama. To właśnie tam opowiedziała o problemach, z którymi się mierzy.
Aktorka od 6 lat choruje na nerwicę. Musi zmagać się z atakami paniki i epizodami depresyjnymi. W końcu zdecydowała się jednak na skorzystanie z pomocy specjalistów.
Od sześciu lat choruję na nerwicę z epizodami depresji. Dwa lata temu przeszłam załamanie nerwowe, a o samej depresji dowiedziałam się na tydzień przed rozpoczęciem programu “Twoja Twarz Brzmi Znajomo”. Było to cholernie trudne wyzwanie i jak wchodziłam na próby, to miałam naprawdę czarne myśli. Gdyby nie leczenie, nie wiem, jakby się skończyło…Nikt wtedy nie wiedział o tym, bo było to dla mnie potwornie wstydliwe. Może lepiej byłoby, gdybym jednak wtedy o tym powiedziała komuś, bo może uniknęłabym komentarzy w stylu: widza masz zabawić, jego nie obchodzi, że jest ci ciężko – zaczęła.
Krefft przyznała, że jej problemy zaczęły się, kiedy chciała dostać się do szkoły aktorskiej.
Skąd się to wzięło? Ta kulminacja była w styczniu 2019 roku. Stąd, że odkąd miałam 19 lat, kiedy zrozumiałam, że coś złego z moim zdrowiem psychicznym się dzieje, nie poszłam do lekarza. Zaczęło się to po egzaminach do szkoły teatralnej. Schudłam, byłam śliczna, a przynajmniej próbowałam (wydawało się, że jak będę chuda, to będę śliczna), bo najbardziej chciałam dostać się do Warszawskiej Akademii Teatralnej, tam przecież przyjmują tylko śliczne dziewczyny, a słyszałam: do Łodzi masz szansę, bo tam lubią takie dziwne – napisała.
Przez jakiś czas aktorka ignorowała swoje objawy. W końcu jednak podjęła konkretne działania.
Przez tyle lat wypierałam chorobę, która wcale nie zmniejszała się, tylko rosła w siłę. (…) Kolejny raz poratowałam się wiedzą z internetu i poszłam wreszcie do psychiatry. Dostałam leki, bo to była jedyna opcja wtedy i po kilku miesiącach życie odzyskało sens. Serio – jedna krótka decyzja o tym, aby pójść do specjalisty i zacząć terapię zmieniła moje życie. Wiem doskonale, skąd się wzięły te lęki, ale nie o tym dzisiaj. Może kiedyś napiszę o tym więcej. Dzisiaj o tej części mojej drogi, bo obecnie jestem po masakrze emocjonalnej, po przygotowaniu projektu, który wypłukał ze mnie chyba wszystkie leki. I nagle poczułam się znowu jak wtedy, w sierpniu po egzaminach, ale teraz wiem, że to choroba i wiem, jak ją poskromić. Stąd też mój samotny wyjazd do Włoch i chęć zrobienia czegoś tylko dla siebie, bo tego uczę się też na terapii, która bywa mega ciężka – dodała.
