Wielki Poniedziałek, czyli ile kosztował olejek nardowy

O Triduum Paschalnym słyszeli wszyscy – to trzy ostatnie dni poprzedzające Zmartwychwstanie. Wielki Czwartek – dzień Ostatniej Wieczerzy, Wielki Piątek – dzień męki i śmierci Jezusa, Wielka Sobota – czas ciszy poprzedzającej Zmartwychwstanie. Ale tak jak o tych wydarzeniach wiedzą wszyscy, tak niewiele osób wie, co w ogóle działo się w czasie Wielkiego Tygodnia. A działo się sporo. Można powiedzieć – wydarzenia nabierały tempa.

Był to czas przedświątecznej gorączki związanej z przygotowaniem do Święta Paschy, najważniejszego święta w roku żydowskim. Można sobie wyobrazić, że wszyscy biegali za zakupami w celu zdobycia odpowiednich produktów, do Jerozolimy ściągały tłumy pielgrzymów rozbijających obozowiska w gajach oliwnych otaczających miasto.

Zgodnie w ewangelicznym opisem Jezus ten dzień spędził w gościnie u przyjaciół: Łazarza (tego, którego wskrzesił z martwych) i jego sióstr: Marty i Marii. Na przyjęciu doszło do pewnego zgrzytu. Zwyczajem było wówczas spoczywanie przy niskich stołach (albo wręcz przy rozłożonych na ziemi matach) w pozycji półleżącej lub siedząc „po turecku” na podnóżkach lub poduszkach (albo wprost na matach), więc przed posiłkami myto nie tylko ręce, ale i nogi. Maria chcąc uczcić Jezusa, dodatkowo namaściła Mu nogi zużywając do tego ok. 1 funta olejku nardowego, charakteryzującego się bardzo intensywnym zapachem, w starożytności bardzo lubianym (dziś raczej nie). Olejek ten otrzymywany był (i jest) z korzenia i łodygi rośliny nardostachys wielkokwiatowy, rosnącej w Himalajach na wysokości 3000-4000 m n.p.m. Wytwarzano go przez długotrwałe i powolne gotowanie rozdrobnionych fragmentów tej rośliny w mieszaninie złożonej z wody, wina i oleju oliwkowego. Była to substancja o zawrotnej cenie (co zrozumiałe, chociażby z uwagi na miejsce zbioru i jego odległość od Judei). Z Ewangelii Mateusza wynika, że funt olejku nardowego kosztował tyle, ile wynagrodzenie robotnika rolnego za cały rok pracy. Pośrednio można więc wnioskować, że Łazarz, Marta i Maria byli ludźmi dość zamożnymi (nie należy utożsamiać Marii z Betanii z Marią Magdaleną). W dodatku Maria użyła do namaszczenia własnych włosów, co było dowodem niemal niewolnictwa i mogło być opatrzenie zrozumiane. Gest ten nie spodobał się Judaszowi Iskariocie, który przy wszystkich gościach uczty (a możemy się spodziewać, że było ich niemało) jawnie Marię skrytykował, co musiało być dla niej przykre i poniżające. Wtedy w obronę wziął ją Jezus, co z kolei sprawiło, że Judasz, nad którym postawiona została kobieta, poczuł się na tyle urażony, że miał podjąć zamiar wydania Jezusa arcykapłanom.

Ci świetnie wiedzieli, co się dzieje w mieście i byli bardzo zaniepokojeni pojawieniem się w nim Jezusa. Jedna przemowa mogła naruszyć delikatną równowagę, jaką sobie zbudowali w relacjach z Piłatem. W dodatku Jezus nie dał się sprowokować pytaniem, w czyim imieniu naucza, więc nie mieli powodu do Jego zatrzymania. Ale z Ewangelii wyraźnie wynika, że atmosfera zaczęła się „zagęszczać”.

Czym żyje Polska i Świat dowiesz się z najnowszej

Oglądaj BiznesInfo.tv

Inspirujące historie poznasz w i