Policja pojmała mężczyznę, który podpalał maszty sieci komórkowych. Teraz grozi mu wysoka kara i więzienie.
Nawet pięć lat pozbawienia wolności grozi 33-latkowi, który podpalał maszty sieci komórkowych. O pojmaniu mieszkańca gminy Mniów poinformowała policja.
33-latek jest oskarżony o wyrządzenie szkód szacowanych na 70 tys. złotych. Obecnie przebywa w policyjnym areszcie.
Łącznie mężczyzna zniszczył cztery maszty sieci komórkowych. Policja zakwalifikowała ten czyn jako niszczenie mienia i osadziła go na trzy miesiące w areszcie.
Zniszczenia w wyniku podpaleń nie były jednak zbyt duże. W przeciwnym razie czyn zakwalifikowany byłby jako czyn zagrożony karą do 8 lat pozbawienia wolności.
Jakby tego było mało przy zatrzymanym znaleziono narkotyki. Możliwe, że 33-latek będzie się bronić, iż działał pod ich wpływem i był niepoczytalny.
– Zatrzymanie podejrzanego o podpalenie nastąpiło w poniedziałek. Ponadto policjanci ujawnili przy mężczyźnie około 4 gramów proszku, wstępnie zidentyfikowanego jako amfetamina oraz podobną ilość suszu, który po przebadaniu okazał się marihuaną – informował Karol Macek z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
Podpalanie masztów w Polsce eksperci wskazują jako efekt działania środowisk antykomórkowych.
– W ostatnich tygodniach środowiska antykomórkowe zdecydowanie przycichły. To pokłosie sytuacji z Kraśnika, jak również zarzutów dla jednego z liderów ruchu. Jak wynika z naszych informacji – to może nie być koniec jego problemów z prawem – wskazuje portal WhatNext.
Wcześniej wiele miesięcy strach do sieci 5G i innych technologii podsycały takie stowarzyszenia jak Prawo do życia, czy Instytut Spraw Obywatelskich.
– Walka z wymyślonym wrogiem w postaci elektrosmogu była wodą na młyn dla aktywistów, którzy jawnie zaczęli namawiać do niszczenia infrastruktury sieci komórkowej. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po serii podpaleń w całej Europie, w końcu przyszedł czas również na Polskę – wyjaśnia Arkadiusz Dziermański.
Źródło: WhatNext
