Komunikator Telegram rozpoczyna walkę z botami tworzącymi i rozsyłającymi roznegliżowane obrazy na podstawie prawdziwych zdjęć. Tym samym rozpoczyna wojnę z deepfake’ami.
Telegram to popularny komunikator stworzony przez twórców „rosyjskiego Facebooka” czyli VKontakte. Bracia Nikolai i Pavel Durov opuścili VKontakte, gdy przejęła go grupa Mail.Ru.
Dziś Telegram działa z Londynu i Dubaju, a bracia są belką w oku rosyjskiej władzy. Jak informuje The Verge ich komunikator właśnie idzie na wojnę z deepfake’ami.
Jak wyjaśnia portal chodzi o boty, który wytwarzają rzekome roznegliżowane fotki osób, na podstawie innych zdjęć. Po prostu „wycinają” głowę i doklejają dopasowany tłuw.
Problem jest niemały, bo boty zalały komunikator i zdążyły być wykorzystane do wytworzenia co najmniej 100 tys. takich sfabrykowanych zdjęć. Użytkownicy podsyłali botom zdjęcia osób, które chcą zobaczyć „nago”, a boty robiły swoje.
Następnie zdjęcia były kolportowane dalej przez użytkowników komunikatora. Na trop procedery wpadła firma zajmująca się cyberbezpieczeństwem Sensity.
Co ciekawe, 70 proc. z użytkowników, na kanałach na których działały boty od deepfake’ów pochodzi z Rosji i krajów ościennych. Boty tworzyły sfabrykowane zdjęcia za darmo, ale z znakiem wodnym.
Za usunięcie znaku trzeba było zapłacić. Za 100 rubli (1,28 dolara) można było wygenerować 100 fałszywek bez znaku wodnego.
Źródło: The Verge